Podopieczni Adama Topolskiego po raz kolejny rozczarowali swoich kibiców nie grą, ale ostatecznym wynikiem. W meczu z Resovią Rzeszów ponownie nie wykorzystali wypracowanych sytuacji. Te zemściły się i to rywal wrócił do domu z trzema punktami.
Błękitni Stargard – Resovia Rzeszów 1:2 (0:0)
Bramki: 90.min. Snaocki – 66., 90.min. Świderski
Błękitni: Skuza – Szrek, Ostrowski, Sadowski, Nowak – Sanocki (69.min. Bochnak), Łysiak, Karmański (78.min. Cywiński), Fadecki – Paczuk (87.min. Bednarski), Kurbiel (71.min. Jabłoński)
Resovia: Daniel – Geniec, Kubowicz, Zalepa, Mikulec – Gancarczyk (57.min. Krykun), Frankiewicz (61.min. Dziubiński), Domoń, Radulj (80.min. Twardowski), Feret (57.min. Hajduk) – Świderski
Błękitni przystąpili do niedzielnego spotkania podbudowani wyjazdową wygraną ze Stalą Stalowa Wola, ale bez dwóch czołowych zawodników. Z powodu kontuzji między słupkami nie mógł stanąć Mariusz Rzepecki, w miejsce którego pojawił się Konrad Skuza. Z kolei w polu zabrakło ostoi bloku defensywnego, Wojciecha Błyszko, którego zastąpił Hubert Sadowski. Obydwaj dali dobre zmiany, a młody stargardzki golkiper kilkukrotnie pokazał, że ma wyczucie i potrafi wyjść odważnie nawet za własne pole karne, skutecznie interweniując nogami.
Mecz niewiele różnił się od tego z GKS-em Katowice. Gospodarze zaatakowali już z pierwszą minutą, szybko wypracowując okazje strzeleckie. Najpierw dobre dośrodkowanie w pole karne dał Wojciech Fadecki, ale w zamieszaniu piłka nie znalazła adresata w którymś z miejscowych zawodników.
W 11. minucie po akcji uskrzydlającej z główki uderzył Piotr Kurbiel, wprost w ręce Wojciecha Daniela.
Resovia również nie próżnowała. W 9. minucie zdobyła nawet bramkę, jednak – jak się szybko okazało – z pozycji spalonej.
Groźny strzał oddał też Kamil Radulj, po którym piłka powędrowała tuż nad spojeniem bramki.
Wymiana ciosów trwała całą pierwszą połowę, ale żadnej ze stron nie udało się zmusić do kapitulacji któregoś z golkiperów.
W drugiej odsłonie obraz gry niewiele się zmienił. Ponownie zaczęli Błękitni, tym razem od strzału Krystiana Sanockiego. Później w jego ślady poszło dwóch Jakubów-Szrek i Ostrowski. Piłka nie potrafiła znaleźć drogi do siatki, mijając minimalnie słupek.
W końcu nadeszła 66. minuta. Błękitni nadziali się na kontrę, po której na raty, ale ostatecznie skutecznie, Konrada Skuzę pokonał Daniel Świderski.
Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, jednak nie potrafili stworzyć już tak klarownych okazji. Co gorsza, narazili się na szybkie ataki rywala, przy których do dalekich wyjść zmuszony został stargardzki bramkarz. Odważne, choć nie do końca pewne wyjścia, za każdym razem ratowały zespół miejscowych.
Konrad Skuza nie zdołał uratować Błękitnych także w pierwszej minucie doliczonego czasu gry. Po raz kolejny bezwzględnym egzekutorem okazał się Daniel Świderski.
Kiedy wydawało się, że wynik nie ulegnie już zmianie, strzałem z rzutu wolnego gola dla gospodarzy zdobył Michał Cywiński. Po chwili okazało się, że była to bramka nie tyle kontaktowa, co honorowa.
Podopieczni Adama Topolskiego, mimo dobrej postawy i okazji strzeleckich, podobnie jak z Gieksą – przegrali.
W najbliższą sobotę szansy na punkty poszukają w wyjazdowym pojedynku ze Zniczem Pruszków.
Oprócz zmagań ligowych, które jak na razie dostarczają wielu emocji, a Błękitni w każdym meczu pokazują charakter i ambitną postawę, równie wielkie emocje będą nas czekać 25 lub 26 września. Podczas losowania par 1/32 Pucharu Polski stargardzki II-ligowiec trafił bowiem na ikonę polskiej piłki, utytułowanego ekstraklasowca, Wisłę Kraków. O szczegółach dotyczących tego spotkania będziemy informować na bieżąco. Póki co wiadomo, że posiadacze karnetów o wejście martwić się nie muszą, a co do sprzedaży biletów klub niebawem poinformuje.
tekst, fot. Marcin Kaczan
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!