Błękitni Stargard. Sensacja w Pucharze – „Biała Gwiazda” na kolanach

0

Podopieczni Adama Topolskiego sprawili największą niespodziankę 1/32 finału Pucharu Polski, eliminując ekstraklasową Wisłę Kraków.

Błękitni Stargard – Wisła Kraków 2:1 (1:0)

Bramki: 26.min. (k), 84.min. (k) Fadecki – 79.min. Mak

Błękitni: Rzepecki – Ostrowski, Nowak, Theus, Sadowski, Karmański, Łysiak, Sanocki (76.min. Bochnak), Paczuk, Fadecki, Kurbiel (69.min. Cywiński)

Wisła: Lis – Janicki, Grabowski, Szota, Drzazga, Boguski, Basha (69.min. Wojtkowski), Pawłowski (62.min. Savicevic), Silva (62.min. Mak), Zdybowicz, Kumah

Choć historia lubi się powtarzać, po losowaniu 1/32 finału Totolotek Pucharu Polski jedyna radość była chyba tylko taka, że do Stargardu po kilku elitarnych klubach, takich jak Cracovia Kraków czy Lech Poznań, zawita kolejna legenda – Wisła Kraków. To, że uda się pokonać 13-krotnego Mistrza Polski było raczej w sferze marzeń.

Oba zespoły do środowego pucharu przystąpiły po nienajlepszych meczach ligowych. Błękitni przegrali pechowo na wyjeździe z Pogonią Siedlce 2:3, a Wisła doznała porażki w Płocku 1:2.

Przypomniał się sezon 2014/2015

Stadion przy Ceglanej wypełnił się po brzegi. Od raz przypomniał się sezon 2014/2015, kiedy stargardzianie doszli do półfinału Pucharu Polski, a mecze w Stargardzie z Lechem czy Cracovią elektryzowały nawet tych, którzy na co dzień nie są piłkarskimi maniakami.

Na takie emocje liczyli ci, którzy pojawili się na spotkaniu Błękitni – Wisła. I zabrzmiał pierwszy gwizdek.

Od ciekawej akcji rozpoczęli gospodarze. Piłkę na lewą stronę otrzymał Piotr Kurbiel, który zbiegł nieco do środka i oddał strzał. Krakowski golkiper odprowadził jednak spokojnie futbolówkę wzrokiem.

Wisła, w której jak się okazało, zabrakło kilku czołowych zawodników, takich jak Jakub Błaszczykowski czy Paweł Brożek, odpowiedziała uderzeniem obok słupka Przemysława Zdybowicza.

Mijały kolejne minuty, a różnicy klas nie było za bardzo widać. Co więcej, częściej do sytuacji dochodzili podopieczni Adama Topolskiego. W 12. minucie Wojciech Fadecki spróbował bezskutecznie zaskoczyć Mateusza Lisa. Następnie w słupek trafił Patryk Paczuk.

Goście przypomnieli o sobie dopiero w 20. minucie, kiedy po dograniu z prawego skrzydła stuprocentową okazję zmarnował Emmanuel  Kumah. Będąc dosłownie 2 metry przed linią bramkową, przestrzelił.

Faul na Kurbielu w polu karnym – egzekutorem Fadecki

W 25. minucie na trybunach wybuchła radość, bo po faulu na Piotrze Kurbielu w polu karnym Wisły sędzia wskazał „jedenastkę”. I choć karny to jeszcze nie bramka, skutecznym egzekutorem okazał się Wojciech Fadecki, wprowadzając stargardzkich kibiców w euforię.

W 30. minucie mogło być już 2:0. Krystian Sanocki strzelił sprzed pola karnego, Mateusz Lis wybił piłkę przed siebie, a Patryk Paczuk poszedł na dobitkę. Akcję przerwała chorągiewka oznajmiająca pozycję spaloną.

Po pierwszej, zdecydowanie przemawiającej za Błękitnymi, połowie, przyszła druga odsłona spotkania.

Tym razem groźnie rozpoczęli goście, a dokładnie Przemysław Zdybowicz, po strzale którego piłka minimalnie minęła słupek.

W 55. minucie zrobiło się jeszcze goręcej. Silne uderzenie wybronił Mariusz Rzepecki, ale piłkę sparował przed siebie. Dwóch nadciągających zawodników Wisły w ostatniej chwili uprzedził Oskar Nowak.

Czas uciekał, Wisła się denerwowała, ale to ona była w ciągłym natarciu. Aż w 79. minucie dopięła swego. Po książkowej akcji i wymianie podań na jeden kontakt, piłkę w siatce umieścił Michał Mak.

Faul na Łysiaku w polu karnym – „Fadi” nie zawiódł

Wynik 1:1 dawał nadal perspektywę dogrywki, a nawet karnych. Ale stało się inaczej. W 84. minucie na samotny rajd, przepychając zawodników jednego po drugim, zdecydował się Paweł Łysiak. Jego kilkunastometrowy bieg zakończył się w polu karnym gości, gdzie zdesperowani rywale nie mieli już pomysłu i zatrzymali go nieprzepisowo. Taka była ocena sędziowska, bo po raz drugi w tym meczu Patryk Gryckiewicz pokazał „wapno”.

Do piłki podszedł nie kto inny jak „Fadi” i po raz kolejny pokazał swoją wyższość nad Mateuszem Lisem.

Stadion ogarnął szał.

Mimo niekorzystnego wyniku Wisła nie była w stanie rzucić się do desperackiego ataku. Nie pomogły jej również 4 minuty doliczone przez sędziego.

Błękitni Stargard otworzyli nową kartę, na której zapisali zwycięstwo z Wisłą Kraków.

Podczas pomeczowej konferencji trenerzy nie byli zbyt wylewni. Maciej Stolarczyk tylko skwitował, że wygrała dzisiaj piłka, a Adam Topolski podkreślił, że dla jego piłkarzy, ale nie tylko, to przede wszystkim promocja.

I z tym nie można się nie zgodzić, bowiem Stargard ponownie znalazł się na językach piłkarskiego środowiska w Polsce.

Teraz pozostaje czekać na losowanie par 1/16, w której zameldowały się m.in. ekstraklasowe Pogoń Szczecin, Legia Warszawa, Lech Poznań, Lechia Gdańsk i Górnik Zabrze.

A zanim to nastąpi podopieczni Adama Topolskiego wracają do rozgrywek ligowych. Już w najbliższą niedzielę podejmą Olimpię Elbląg, która w pucharze przegrała z niżej notowanym Stilonem Gorzów. Początek o godz.14.

tekst, fot. Marcin Kaczan

Poprzedni artykułDziesięcioprzejazdówka MPK z przesiadką
Następny artykułPyrzyckie lepiej monitorowane


Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj