W meczu inaugurującym nowy sezon podopieczni Kamila Piechuckiego przegrali u siebie z Asseco Arką Gdynia.
PGE Spójnia Stargard – Asseco Arka Gdynia 65:76 (11:23, 18:19, 16:19, 20:15)
Spójnia: Gintvainis 19, Tuoyo 14, Kostrzewski 9, Olisemeka 6, Cowels 5, Śnieg 4, Pamuła 4, Młynarski 4, Bochno 0
Arka: Bostic 23, Greene 14, Wołoszyn 9, Szubarga 7, Hrycaniuk 6, Emelogu 6, Upson 4, Hammonds 4, Kamiński 3, Malczyk 0, Wyka 0, Czerlonko 0
Stargardzcy kibice koszykówki z niecierpliwością czekali na początek sezonu i nowy, niemal w całości, bo jedynie z Piotrem Pamułą w składzie, przebudowany zespół Kamila Piechuckiego. Co prawda dwa tygodnie wcześniej Spójnia zagrała u siebie Memoriał im. Romana Wysockiego, nie zachwycając swoimi dwoma występami, jednak na taki turniej należało patrzeć z dystansem. Pierwszym poważnym sprawdzianem miał być ligowy pojedynek z Asseco Arką Gdynia. Sprawdzian ten podopieczni Kamila Piechuckiego oblali.
Początek nie należał do porywających, bo obie drużyny oddały niecelne rzuty. Piłka w koszu wylądowała dopiero po nieco ponad minucie, a wynik otworzyła Arka.
Stargardzianie odpowiedzieli „dwójką” Jokūbasa Gintvainisa i jednym osobistym Justina Tuoyo. Jak się później okazało, prowadzenie 3:2 było jedynym prowadzeniem Spójni w tym spotkaniu.
W szeregach gospodarzy coraz częściej zaczęła szwankować skuteczność, a do tego doszły niecelne podania. Najpierw nie najlepiej pokazał się Raymond Cowels, a później w jego ślady z niecelnymi rzutami z wyskoku poszli Mateusz Kostrzewski i Kacper Młynarski. Na domiar złego osobistych na punkty nie zamienił Peter Olisemeka, a Tomasz Śnieg popełnił faul w ataku i zaliczył stratę. Wszystkie te błędy przełożyły się na przewagę Arki, która urosła do 14 punktów. Istotny wpływ miały również wykonywane przez gości „trójki”. Zza linii 6,75m kolejno trafili: Leyton Hammonds, Ben Emelogu, Krzysztof Szubarga i Grzegorz Kamiński.
W drugiej kwarcie żadna ze stron nie zaliczyła nadzwyczajnego zrywu, czy też punktowej serii, stąd różnica na korzyść Arki przez cały czas przekraczała 10 oczek, a na długą przerwę zespoły schodziły przy wyniku 29:42.
Po zmianie stron to Spójnia lepiej złapała rytm, bynajmniej tak się wydawało po pierwszych akcjach. Z wyskoku trafił bowiem Kacper Młynarski, a po chwili celne lay-upy zanotowali Jokūbas Gintvainis i Raymond Cowels. Kiedy strata zaczęła topnieć, a w tunelu pojawiło się „światełko”, Jokūbas Gintvainis popełnił błąd kozłowania, a następnie zaliczył stratę przy podaniu. Goście to wykorzystali i z 7 punktów różnicy zrobiło się 11.
Słabszy fragment Spójnia zanotowała też po połowie trzeciej kwarty. Na 2 minuty przed jej końcem Arka prowadziła już 19 oczkami.
Ponowną próbę dogonienia rywala podopieczni Kamila Piechuckiego podjęli jeszcze w tej samej odsłonie, kiedy za „3” trafił Jokūbas Gintvainis. Swój wyczyn powtórzył też z początkiem czwartej kwarty. Do tego cenne punkty dołożył Justin Tuoyo. Po 1,5 minucie Spójnia traciła tylko 10 oczek. Jeszcze lepiej sytuacja zaczęła wyglądać w połowie czwartej odsłony, kiedy stargardzianie zbliżyli się na 7 punktów. Jednak na więcej tego dnia podopiecznych Kamila Piechuckiego nie było już stać. Arka ponownie przejęła inicjatywę i spokojnie dowiozła prowadzenie, powiększając je nieznacznie.
Nowa, przebudowana Spójnia na inaugurację nie pokazała się z najlepszej strony. Być może potrzeba czasu, aby zawodnicy zgrali się, bo momentami ewidentnie brakowało zrozumienia.
Kolejny mecz stargardzianie rozegrają 7 października na wyjeździe z Polpharmą Starogard Gdański.
tekst, fot. Marcin Kaczan
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!