Po inaugurującej nowy sezon porażce, i to na własnym parkiecie, w drugim meczu podopieczni Kamila Piechuckiego pokazali się z lepszej strony i pokonali na wyjeździe Polpharmę Starogard Gdański.
Polpharma Starogard Gdański – PGE Spójnia Stargard 75:80 (13:28, 18:12, 22:23, 22:17)
Polpharma: Stokes 24, Prahl 16, Edge 11, Wilkins 11, Bojanowski 5, Dzierżak 5, Gołębiowski 3, Kołodziej 0, Engström 0
Spójnia: Cowels 21, Kostrzewski 14, Śnieg 14, Młynarski 12, Gintavainis 10, Olisemeka 5, Tuoyo 2, Pamuła 2, Brenk 0, Bochno 0
W drugiej kolejce spotkały się drużyny, które na inaugurację doznały porażek. Wygrana dla którejś z nich mogła zatem oznaczać wyjście poza strefę dyskomfortu i narastającej presji.
Początek należał do gospodarzy, ale ich nieznaczna, bo maksymalnie 2-punktowa, przewaga trwała zaledwie 3 minuty. Później stopniowo do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Kamila Piechuckiego, a to, co zabiło Spójnię w meczu u siebie, czyli „trójki” rywali, tym razem okazało się skuteczną bronią w rękach stargardzkich koszykarzy. Zza linii 6,75m trzy razy trafił Raymond Cowels, a raz Jokūbas Gintvainis. Do tego punkty dołożył Tomasz Śnieg i goście prowadzili 11 oczkami. Pod koniec kwarty swoją obecność na parkiecie zaznaczył również Kacper Młynarski, dzięki czemu przewaga Spójni wzrosła do 15 punktów.
W drugiej kwarcie stargardzianie początkowo kontynuowali nokaut, a pierwsze skrzypce w barwach biało-bordowych grali Peter Olisemeka i Tomasz Śnieg. Różnica sięgnęła 18 oczek, ale z czasem zaczęła spadać. Na długą przerwę Polpharma schodziła ze stratą już tylko 9 punktów.
Po zmianie stron gospodarze szukali sposobu, aby zbliżyć się do rywala, ale Spójnia nie dość, że skutecznie się broniła, to fragmentami notowała punktowe serie, oddalając się nawet do 14 oczek.
Gorąco zrobiło się dopiero w ostatniej kwarcie. Podczas gdy stargardzianie przez ponad 5 minut nie potrafili zanotować celnego rzutu, Polpharma uczyniła to trzykrotnie, trafiając za „2”. Kiedy różnica stopniała do zaledwie 6 punktów, przełamanie przyszło z rąk Mateusza Kostrzewskiego. Od tego momentu rozpoczęła się wzajemna wymiana ciosów. Błąd w szeregach Spójni mógł ją kosztować utratę prowadzenia, ale tak się nie stało. Najpierw udane odpowiedzi z akcji podkoszowych, a następnie celne rzuty osobiste pozwoliły dowieźć korzystny wynik do ostatniej syreny.
W trzeciej kolejce Spójnia wraca na własny parkiet, ale nie będzie miała łatwego zadania, bo podejmie lidera tabeli Anwil Włocławek. Początek spotkania w sobotę o godz.12.30. Będzie on również transmitowany w Polsat Sport.
mk
ilustr. – źródło: http://spojniastargard.com
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!