Błękitni Stargard. Kolejna bramka stracona w końcówce

0

Rozkręcającą się drużynę Adama Topolskiego ostatnio zatrzymał Górnik Łęczna. Choć w stargardzkiej ekipie brakowało świeżości i siły, stracona w końcówce bramka powoduje niedosyt.

Górnik Łęczna – Błękitni Stargard 1:0 (0:0)

Bramka: 84.min. Zagórski

Górnik: Rojek – Orłowski, Baranowski, Midzierski, Leândro – Lewandowski (74.min. Zagórski), Stromecki, Korczakowski (90.min. Sasin), Wójcik, Goliński – Dzięgielewski (58.min. Stasiak)

Błękitni: Rzepecki – Theus (89.min. Bednarski), Ostrowski, Krawczun, Nowak (90.min. Sitkowski) – Sanocki, Łysiak, Karmański (46.min. Cywiński), Fadecki – Kurbiel (46.min. Bochnak), Paczuk

To był mecz z tych słabszych w wykonaniu stargardzkich piłkarzy. Już w poprzednim spotkaniu z Olimpią Elbląg można było dostrzec zmęczenie, ale wtedy jeszcze resztkami sił Błękitni zdołali zwyciężyć.

W Łęcznej od samego początku podopieczni Adama Topolskiego nie dość, że nie nadążali za rywalem, to na dodatek popełniali proste błędy. Po dwóch z nich, w środku pola, gospodarze znaleźli się w sytuacji sam na sam z Mariuszem Rzepeckim. Przytomne wyjścia i udane interwencje uchroniły jednak zespół przed utratą bramki.

Równie gorąco zrobiło się po strzałach z okolic 5. metra. Za pierwszym razem piłka poszybowała nad poprzeczką, a za drugim – minęła słupek.

Błękitni pierwszą groźną akcję stworzyli dopiero w 21. minucie. Wówczas na uderzenie z dystansu zdecydował się Krystian Sanocki, ale zostało ono zablokowane.

Po zmianie stron gra stargardzian wyglądała już lepiej, choć nadal optyczną przewagę posiadali miejscowi.

Tym razem jednak to Błękitni jako pierwsi stanęli przed idealną szansą na objęcie prowadzenia. W 80. minucie sam na sam z Patrykiem Rojkiem znalazł się Mateusz Bochnak. Bramkarz Górnika nie mógł być gorszy od Mariusza Rzepeckiego i również pokazał swój kunszt, instynktownie wybijając piłkę ręką.

Ta sytuacja zemściła w 84. minucie, kiedy stargardzkiego golkipera do kapitulacji zmusił Jakub Zagórski.

Podobnie jak w Bytowie czy w Siedlcach, tak i w Łęcznej uciekły cenne punkty, które – nie z powodu gry, ale pokazanej ambicji i woli walki – mogłyby być zasłużoną nagrodą dla podopiecznych Adama Topolskiego.

Porażka sprawiła, że Błękitni nadal są w pierwszej „ósemce”, ale przewaga nad znajdującą się nad strefą spadkową Elaną Toruń wynosi zaledwie 4 punkty.

Wzmocnienia swojej pozycji w tabeli stargardzianie poszukają w najbliższą niedzielę w meczu przed własną publicznością ze Skrą Częstochowa. Początek o godz. 14.

mk

Poprzedni artykuł„Cienie zapomnianych kultur” 2019
Następny artykułUTW: My się pracy nie boimy. Damy radę


Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj