Fatalny początek, ambitna gonitwa i ponownie szarpana gra obfitująca w błędy. Tak w skrócie wyglądał derbowy pojedynek z Kingiem Szczecin w wykonaniu stargardzkiej Spójni.
King Szczecin – PGE Spójnia Stargard 74:68 (24:11, 16:19, 20:20, 14:18)
King: McCaluey 21, Melvin 15, Davis 12, Ware 11, Wilczek 8, Kucharek 4, Łapeta 3, Kikowski 0
PGE Spójnia: Cowels III 18, Młynarski 12, DeLeon 10, Olisemeka 8, Śnieg 8, Kostrzewski 7, Bishop 3, Brenk 2, Jackson 0
Spotkanie pomiędzy Kingiem Szczecin a Spójnią Stargard było, po pierwsze, z tych o tzw. 4 punkty, po drugie – z tych o prym w regionie.
Choć jako pierwsi, po „trójce” Raymonda Cowels’a, zapunktowali stargardzianie, to w szeregi podopiecznych Jacka Winnickiego wkradł się chaos, który King szybko przeistoczył w wyraźne prowadzenie. Najpierw w ekipie gospodarzy na listę strzelców z 5 oczkami z rzędu wpisał się Thomas Davis, a następnie zza linii 6,25m dwukrotnie trafili Dominik Wilczek i Dustin Ware. Stargardzianie w tej części meczu pokazali serię niecelnych podań, jak również rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Stąd też szczecinianie wypracowali 13-punktową przewagę, która po nieco ponad 6 minutach drugiej kwarty urosła do 18 oczek. Maciej Kucharek dwukrotnie zaliczył efektowne wsady, a Cleveland Melvin i Ben McCauley zanotowali „trójki”. Jeszcze przed długą przerwą podopiecznym Jacka Winnickiego udało się zmniejszyć stratę do 10 punktów, na co szczególny wpływ miały udane akcje podkoszowe i rzuty osobiste Adrisa DeLeona.
Najlepszą jednak grę Spójnia zaprezentowała w pierwszych trzech minutach po wyjściu z szatni. Podczas gdy Kingowi nie wychodziły żadne rzuty, stargardzianie zdobyli 8 oczek z rzędu. Przełamanie w szeregach gospodarzy przyszło po tym, jak za „3” trafił Dustin Ware. Po nim również zaczęli trafiać klubowi koledzy i jeszcze w trzeciej kwarcie King ponownie mógł cieszyć się z 10-punktowego prowadzenia.
W ostatniej odsłonie stargardzianie ponownie chcieli zaskoczyć rywala z pierwszą syreną, ale zapały przyjezdnych ostudziła nieco „trójka” Bena McCauleya. Goście nie dawali jednak za wygraną i w połowie kwarty udało im się zbliżyć na 3 oczka. Wówczas do akcji ponownie wkroczył Ben McCauley. King po raz kolejny odskoczył, a Spójnia nie zdołała już podjąć skutecznej walki.
W derbowym pojedynku King okazał się lepszy i pozostał w strefie play-off. Spójnia natomiast nadal jest poza „ósemką”.
Kolejny mecz podopieczni Jacka Winnickiego rozegrają dopiero 10 stycznia. Zmierzą się na wyjeździe z Asseco Arką Gdynia.
tekst, fot. Marcin Kaczan
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!