PGE Spójnia Stargard. Wysoka porażka na wyjeździe

0

Po trzytygodniowej przerwie na ekstraklasowe parkiety wrócili podopieczni Jacka Winnickiego. Powrót okazał się jednak fatalny, przede wszystkim za sprawą bardzo słabej drugiej odsłony. Stargardzcy koszykarze przegrali na wyjeździe z WKS Śląsk Wrocław różnicą aż 20 punktów.

WKS Śląsk Wrocław – PGE Spójnia Stargard 85:65 (23:19, 31:9, 15:19, 16:18)

WKS: Joseph 23, Wojciechowski 16, Dorn 10, Chrabascz 10, Łączyński 7, Dziewa 6, Humphrey 5, Gibson 5, Leńczuk 3, Musiał 0, Gabiński 0, Żmijak 0

PGE: Kostrzewski 30, Śnieg 12, Młynarski 7, Cowels III 5, Brenk 4, Froling 3, De Leon 2, Olisemeka 2, Gintvainis 0, Pryć 0

Już sam początek tego wyjazdowego spotkania zapowiadał trudną przeprawę. Punktowanie rozpoczęli bowiem gospodarze, zdobywając 7 oczek z rzędu. Spójnia trafiła do kosza dopiero po nieco ponad 2 minutach gry, ale próbowała pójść za ciosem i systematycznie minimalizowała wcześniej poniesione straty. Na niespełna 3 minuty przed końcem pierwszej kwarty stargardzianie zbliżyli się na punkt, ale Danny Gibson i Devoe Joseph dali swojej drużynie komfort w postaci 4-punktowego prowadzenia.

Devoe Joseph również w pierwszych fragmentach drugiej kwarty zaznaczył swoją obecność, a za nim poszli jego klubowi koledzy. W Spójni natomiast, po tym jak w 47. sekundzie za „2” trafił Mateusz Kostrzewski, postawiono na rzuty za „3”. I przeliczono się, bo wszystkie okazały się niecelne. Gospodarze w tym czasie doliczyli do swojego konta 7 oczek. Dobrą serię dosłownie na chwilę przerwał jeden wykorzystany osobisty przez Harry’ego Frolinga, po czym WKS kontynuował dalszy nokaut. W połowie drugiej kwarty przewaga miejscowych sięgnęła 18 oczek, ale do długiej przerwy urosła do 26 oczek.

To stawiało Spójnię w fatalnej sytuacji.

Trzecia kwarta praktycznie nic nie zmieniła, bo WKS utrzymał wysokie prowadzenie.

Po nieco ponad 3 minutach ostatniej odsłony pojawiło się światełko w tunelu, kiedy to Spójnia zmniejszyła dystans do 15 oczek.

To jednak okazało się maksimum, na co tego dnia stać było podopiecznych Jacka Winnickiego.

Patrząc na statystyki zawiodły przede wszystkim rzuty zza linii 6,25. Spójnia trafiła zaledwie 3 razy na 24 próby. Do tego wart uwagi jest występ Raymonda Cowelsa. Zagrał on zdecydowanie poniżej oczekiwań. Zresztą 5 zdobytych punktów mówi samo za siebie.

Porażka, i do tego tak wysoka, z ligowym sąsiadem z tabeli może mieć istotne znaczenie w perspektywie walki o play-off.

W kolejnym spotkaniu stargardzianie zmierzą się u siebie z trzecim w tabeli Startem Lublin. Odbędzie się ono 8 marca i rozpocznie o godz. 17.30.

mk

Poprzedni artykułUratować to, co zostało z kolei wąskotorowej. Potrzeba tylko współpracy z samorządami. Czy tort pomoże?
Następny artykułKonsultacje w sprawie placów zabaw


Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj