Prawie 4000 km pokonał pieszo Czesław Michałek, idąc do jednego z najważniejszych miejsc pielgrzymek katolików z całego świata. Mężczyzna wyruszył ze Stargardu i drogą św. Jakuba przez Niemcy i Francję doszedł aż do Hiszpanii.
Czesław Michałek całą drogę przeszedł w jednej parze butów kupionej jeszcze w Stargardzie. Niemal każdego dnia pokonywał kolejne etapy – o długości od kilku do nawet 30 km. Pielgrzymka rozpoczęła się pod koniec marca 2019 r. Mężczyzna szedł do Hiszpanii szlakiem św. Jakuba. To droga prowadząca do katedry w Santiago de Compostela – miejsca pochówku św. Jakuba. Nie ma jednej wyznaczonej trasy. Można tam dotrzeć różnymi szlakami w całej Europie, a każdy z nich jest oznaczony muszlą, czyli symbolem pielgrzymów.
– Wybrałem drogę przez Niemcy i Francję. To ponad 4000 kilometrów. Na trasie spotkałem wielu dobrych ludzi. Mogłem liczyć na jedzenie, a czasem nawet na schronienie. Zdarzało mi się wykonywać w zamian dorywcze prace. Po drodze zbierałem też intencje od spotkanych osób. Wszystkie zaniosłem potem do Santiago de Compostela – mówi Czesław Michałek.
Największym wyzwaniem podczas wędrówki była niesprzyjająca pogoda. Pielgrzym musiał mierzyć się z palącym letnim słońcem i ulewnymi deszczami, które uniemożliwiały dalszą drogę. Ciekawostką jest, że będąc odciętym od dostępu do informacji, o pandemii koronawirusa dowiedział się dopiero, gdy trafił do jednego z hiszpańskich szpitali z podejrzeniem zarażenia.
– Zmęczenie trasą dało o sobie znać i potraktowano to jak objawy wirusa, który mnie jednak nie dopadł. Będąc na miejscu, trzeba szybko uczyć się języka. Najłatwiej po prostu obserwować, słuchać i próbować mówić. Nie miałem problemu z porozumiewaniem się z Hiszpanami, ani w szpitalu, ani na ulicach – relacjonuje Czesław Michałek.
To kolejna piesza pielgrzymka mężczyzny. Czesław Michałek szacuje, że łącznie pokonał już przeszło 40 000 km. Obszedł granice Polski, pielgrzymował także do Watykanu i Fatimy. Za każdym razem szedł z inną intencją. Jego następnym dużym marzeniem jest wędrówka do Medjugorje (Bośnia i Hercegowina), miejsca objawień maryjnych.
– Jestem zmęczony, ale szczęśliwy. Nie wiem, jak długo zostanę w Stargardzie, ale na pewno wkrótce wyruszę w drogę. Nie usiedzę w jednym miejscu. Muszę najpierw odpocząć, zebrać siły, a potem zobaczymy, co przyniesie życie – dodaje pielgrzym.
(r) – źródło: UM w Stargardzie
fot.: Czesław Michałek/UM w Stargardzie
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!