W ostatnim tegorocznym meczu u siebie podopieczni Tomasza Grzegorczyka wygrali ze Skrą Częstochowa 1:0.
Błękitni Stargard – Skra Częstochowa 1:0 (0:0)
Bramka: 90. min. Krawczun
Błękitni: Rzepecki – Theus, Klimek, Kujawa, Sitkowski – Bochnak, Krawczun, Karmański (82. min. Polkowski), Cywiński, Starzycki – Niedojad (63. min. Brzeziański)
Skra: Biegański – Napora, Noiszewski, Holik, Brusiło – Zieliński (53. min. Niedbała), Kazimierowicz, Olejnik, Nocoń, Warnecki (53. min. Pietraszkiewicz) – Wojtyra
Błękitni do sobotniego spotkania przystępowali po dwóch porażkach z rzędu, które spowodowały, że przewaga biało-niebieskich nad strefą spadkową stopniała do jednego punktu. Skra, choć również ostatnio doznała porażki, była faworytem. W tabeli zajmowała czwarte, a więc barażowe miejsce. Co więcej, w swoich szeregach miała najlepszego po szesnastu kolejkach snajpera II ligi, Kamila Wojtyrę.
Obie ekipy powinny być zatem rządne kompletu punktów, a tymczasem mecz okazał się nudnawy i pozbawiony ciekawych akcji. Przy piłce dłużej utrzymywali się gospodarze (68%), ale nie szło to w parze z licznymi sytuacjami podbramkowymi.
W 14. minucie Michał Cywiński strzelił obok słupka, w 19. minucie uderzenie Damiana Niedojada zostało zablokowane przez defensywę Skry, a w 39. minucie Mateusz Bochnak trafił w poprzeczkę.
Skra dużo grała skrzydłami i o ile po dośrodkowaniach sami zawodnicy z Częstochowy nie tworzyli groźnych okazji, o tyle zagrożenie niosły niepewne interwencje stojącego między słupkami Mariusza Rzepeckiego. Kilkukrotnie stargardzkiemu bramkarzowi zdarzyło się, wyskakując do piłki i krzycząc: „Moja”, złapać ją, a następnie ją wypuścić. Szybko jednak korygował swoje błędy, dzięki czemu niebezpieczeństwo było zażegnane.
I tak minęła pierwsza połowa.
Po zmianie stron aktywność obu drużyn w akcjach ofensywnych, a bardziej ich finalizacja, spadła.
W 63. minucie Michał Cywiński strzelił z woleja, ale Mikołaj Biegańki wypiąstkował piłkę. W 70 . minucie Mariusz Rzepecki musiał się wyciągnąć jak struna, żeby wybronić uderzenie Rafała Brusiły.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów przy bezbramkowym remisie, Błękitni wykonali rzut rożny, po którym futbolówkę strzałem z główki do siatki wpakował Hubert Krawczun.
Tym sposobem podopieczni Tomasza Grzegorczyka w dobrych nastrojach pożegnali ten rok na własnym stadionie, zdobywając arcyważne trzy punkty. Niezależnie bowiem od wyniku ostatniego tegorocznego meczu (12 grudnia Błękitni zagrają na wyjeździe z Garbarnią Kraków), już teraz mają gwarancję, że przerwę w rozgrywkach ligowych, która potrwa do 27 lutego 2021, spędzą nad strefą spadkową.
tekst, fot. Marcin Kaczan
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!