W jednej z sal Domu Kultury Kolejarza na ścianach rozwieszone zostały sukienki, spódnice, spodnie , bluzki, koszule… Niemi świadkowie gwałtu lub molestowania – kobiet i mężczyzn.
Ta jednodniowa wystawa, która odbyła się w DKK, to raczej akcja społeczna, mająca pokazać, iż przemocy seksualnej nie można usprawiedliwiać ubiorem ofiary.
A tak było np. w Irlandii, w 2018 roku, kiedy sąd uwolnił gwałciciela kobiety. Pomógł mu argument, że skoro miała na sobie koronkowe majtki, to znaczyło, że chce seksu.
– Podobne sprawy dzieją się też w Polsce. Zgwałcone lub molestowane kobiety nieraz pytane są w sądzie: „Jak pani była ubrana?”. Jakby to miało mieć jakieś znaczenie – mówią Adrian Szerafin, koordynator okręgowy Młodej Lewicy RP w Zachodniopomorskiem, i Jakub Korczyński.
Organizatorzy zebrali autentyczne ubrania ofiar przemocy seksualnej, noszone przez nie podczas napaści. Trwało to kilka miesięcy. Pozyskano je od różnych osób – co ważne, połączone są z ich historiami.
Czy trudno było znaleźć dostęp do ofiar?
– Udało się dzięki sieci powiązań znajomych z innymi znajomymi. Poza tym, coraz częściej młode osoby, które doświadczyły takiej przemocy, otwarcie mówią, co je spotkało. Wiedzą, że to nie ich wina. Chcą podzielić się swoją krzywdą – mówią organizatorzy.
Podkreślają też, że wystawa w DKK to chyba pierwsza tego rodzaju ekspozycja w Polsce, dodając, iż wcześniej był taki pokaz mody w Warszawie, na którym wystąpiły kobiety w ubraniach, w których zostały zgwałcone [w 2020 r. https://oko.press/najodwazniejszy-pokaz-mody/ – BK].
Wystawę odwiedziło jedynie kilka osób. Szkoda. Mówienia o problemie przemocy seksualnej i towarzyszących temu stereotypach – nigdy dość. Szkoda też, że młodzieży nie wsparli w tym przedsięwzięciu starsi przedstawiciele stargardzkiej lewicy. To była ważna społecznie akcja.
tekst i zdjęcia Bożena Kuszela
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!