Marta Kacpura: „Maluję emocjami”

0

„Najbardziej lubię w akwareli, gdy dwa zupełnie różne kolory się spotkają i razem tworzą coś pięknego i nowego. To zupełnie jak z ludźmi. Piękne jest to, że każdy jest inny. Nie starajmy się tego zmieniać, tylko poznać i zrozumieć” pisze autorka prac prezentowanych w Bramie Wałowej na kończącej się wystawie pt. „Spotkanie kolorów”.

– To co nam tu pokazałaś, to wielkie wow! Jesteśmy zachwyceni tymi obrazami – mówiła podczas wernisażu Ludmiła Sabadini, prezeska SSMSP Brama, do malarki Marty Kacpury, od niedawna mieszkanki Stargardu.

Wystawę otworzyła Małgorzata Wójcik-Bąk, dyrektorka Wydziału Kultury, Sportu, Turystyki i Promocji UM.

– Znalazła się pani pod skrzydłami Ludmiły Sabadini. Dobrze pani trafiła – powiedziała dyrektorka.

Na wystawie eksponowane są głównie prace wykonane akwarelami. Są też szkice. Jeśli chodzi o temat – to głównie portrety.

– Jest tu moja mama, mąż i inni członkowie rodziny – mówiła autorka. – Maluję emocjami. Chciałabym, gdy będą oglądać te obrazy, aby też odczuli jakieś emocje.

O sobie pisze: „Sztuka pomaga mi lepiej poznać siebie, dać upust emocjom i je zrozumieć, odnaleźć spokój, rozwijać wrażliwość, pielęgnować dziecięcą ciekawość.

Szczególnie upodobałam sobie akwarele, gdyż nie mogę się oprzeć ich nieprzewidywalnej naturze. Doceniam to, że uczą mnie cierpliwości i akceptacji spraw, na które nie mam wpływu. Uczą pokory i elastyczności.

Najbardziej lubię w akwareli, gdy dwa zupełnie różne kolory się spotkają i razem tworzą coś pięknego i nowego.

To zupełnie jak z ludźmi. Piękne jest to, że każdy jest inny.

Nie starajmy się tego zmieniać, tylko poznać i zrozumieć”.

Marta Kacpura jest absolwentką wzornictwa na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie,

Wernisaż stał się też okazją do przyjacielskich podziękowań – z tortem dla wszystkich.

Oprawę muzyczną zapewnił Marcin Momot. W najbliższym czasie nie będzie nam grać w Bramie Wałowej. Wychowanek stargardzkiego MDK jest teraz studentem budownictwa na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu.

– Są następcy? – zapytaliśmy Jacka Jankowskiego, długoletniego nauczyciela i opiekuna Marcina.

– Taki talent, poparty pracą i cierpliwością, zdarza się jeden na 30 lat – odpowiedział nauczyciel.

tekst i zdjęcia Bożena Kuszela

Poprzedni artykułZnicze od zespołu Pendofsky na grobie Grzegorza Grzyba
Następny artykułSTBS. Przydział i zamiana przenoszą się


Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj