Ponad 80 lat temu na Kresach Wschodnich panował przejmujący mróz. Właśnie wtedy, 10 lutego 1940 r., rozpoczęły się akcje wysiedleńcze, w efekcie których życie 140 tys. polskich obywateli zmieniło się na zawsze. Pamiętamy o uczestnikach tamtych tragicznych wydarzeń. W rocznicę pierwszych deportacji w głąb ZSRR pod pomnikiem Ofiar Sybiru i Katynia złożono kwiaty i zapalono znicze.
– Lutowe walizki. Symboliczne. Trzy – wyjęte z różnych rzeczywistości. Pierwsza ruszyła w drogę w nocy z 9 na 10 lutego 1940 r., naznaczając sybirackim losem wiele polskich, kresowych rodzin. Druga zaledwie kilka dni później, bo nocą 13 lutego 1940 r., znalazła się w pociągu deportacyjnym wywożącym pomorskich (a więc niemieckich) Żydów ze Szczecina i wielu innych miast w okolice Lublina. Trzecia – jest w drodze od roku – 24 lutego wojna zastukała do drzwi ukraińskich domów. I niezależnie od czasu i okoliczności, ludzki dramat deportowanych i uciekinierów zawsze ma to samo oblicze. I gdzieś tam zostaje ich dom – mówi Jolanta Aniszewska, dyrektor Książnicy Stargardzkiej.
Na deportację w głąb Rosji skazani zostali przede wszystkim osadnicy wojskowi i cywilni, pracownicy leśnictwa, urzędnicy państwowi i samorządowi. Akcje zapoczątkowane w 1940 r. objęły całe rodziny, które w kilka chwil musiały porzucić całe swoje dotychczasowe życie i udać się w trudną podróż w nieznane. Jeśli udało im się przeżyć transport, na miejscu czekała wyczerpująca praca i dalsza walka o przetrwanie.
W Książnicy Stargardzkiej można znaleźć książkę pod redakcją Jolanty Aniszewskiej „Wspomnienia pisane głodem… Relacje członków Związku Sybiraków w Stargardzie zesłanych w czasie II wojny światowej do ZSRR”. Publikacja jest dostępna w Czytelni i Wypożyczalni Głównej.
(r)
fot. UM w Stargardzie
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!