Podopieczni Piotra Rasta zanotowali trzeci z rzędu remis. Tym razem podzielili się punktami z walczącą o utrzymanie Jarotą Jarocin.
Błękitni Stargard – Jarota Jarocin 2:2 (0:1)
Bramki: 56. min. Friska (k), 73. min. Stawski – 25. min. Ratajczyk, 81. min. Kamiński
Błękitni: Reszka – Sawczak, Kowalik, Ogrodowski, Jakubowski, Kwiatkowski, Friska, Ryk (52. min. Lis), Stawski, Prawucki (41. min. Zdunek), Niedojad
Jarota: Baut – Soiński, Saktura, Stachowiak, Skokowski, Pech (74. min. Jędraszak), Komendziński, Kamiński (89. min. Kryger), Kowalski, Pacyński, Ratajczyk (90. min. Lamprecht)
Błękitni nic już nie muszą, Jarota wciąż walczy o utrzymanie i przed środowym meczem znajdowała się w strefie spadkowej.
Goście, świadomi swojej sytuacji i tego, że grają nie u siebie, z pierwszym gwizdkiem sędziego mocno się cofnęli, całkowicie oddając inicjatywę miejscowym. Tym nie pozostało nic innego, jak budować atak pozycyjny. Przez pierwszy kwadrans wyglądało to jak bicie głową w mur. Piłkarze Błękitnych wymieniali podania, próbując zdobywać kolejne metry i zbliżać się w okolice pola karnego. Jarota, jak tylko przejęła piłkę, to wybijała ją z dala od bramki Jakuba Bauty.
W 13. minucie coś jednak drgnęło i to na korzyść przyjezdnych. Wyprowadzili oni bowiem kontrę, która kto wie, jak by się skończyła, gdyby nie fatalne jej rozegranie.
Był to jednak sygnał ostrzegawczy dla gospodarzy, że podopieczni Piotra Garbarka nie przyjechali do Stargardu tylko się bronić.
Kolejnym tego dowodem była akcja z 25. minuty, tym razem zakończona bramką. Jarota ponownie wyszła z długim podaniem, które przejął Adrian Ratajczyk. Wbiegł w pole karne, gdzie chciał przełożyć piłkę na drugą nogę, ale zdaniem sędziego został „wyhaczony” przez Mateusza Ogrodowskiego, za co wskazał „jedenastkę”. Tę na gola zamienił sam pokrzywdzony.
Błękitni mogli szybko odpowiedzieć, ale silny strzał Mateusza Jakubowskiego sprzed pola karnego wybronił Jakub Baut.
W 36. minucie Jarota ponownie wyszła z kontrą i tylko ryzykowny, ale ostatecznie skuteczny, wślizg Oliwera Kowalika zażegnał zagrożenie.
Później, tuż przed przerwą, Konrada Reszkę postraszył Sebastian Kamiński, uderzając piłkę obok słupka.
Drugą połowę Błękitni rozpoczęli bez większego pomysłu. Ani gra skrzydłami, ani gra przez środek nie dawały efektu. Kiedy wydawało się, że zapowiadają się męczarnie gospodarzy, do długiego podania doszedł Adrian Kwiatkowski. Wbiegł w pole karne, gdzie na przedpolu próbował interweniować golkiper Jaroty, ale zrobił to na tyle nieudolnie, że sfaulował stargardzkiego piłkarza. Sędzia odgwizdał rzut karny, a jego skutecznym egzekutorem okazał się Kacper Friska.
Między 67. a 73. minutą Błękitni wypracowali kilka kolejnych akcji, po których mogły paść bramki. Dwukrotnie swoich sił spróbował Bartłomiej Zdunek, groźny strzał oddał też Damian Niedojad.
Pod bramką Jaroty kotłowało się, aż gol w końcu padł, tylko że po strzale sprzed pola karnego. Jakub Stawski huknął z 25. metra, a piłka po rykoszecie trafiła do siatki.
Radość gospodarzy trwała do 81. minuty, bo wtedy niemal identyczne uderzenie, również zakończone bramką, zaprezentował Sebastian Kamiński.
Po emocjonującym, obfitującym w zwroty akcji meczu padł remis 2:2.
W najbliższą sobotę podopieczni Piotra Rasta zmierzą się na wyjeździe z Polonią Środa Wielkopolska.
tekst, fot. Marcin Kaczan
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!