PGE Spójnia Stargard. Znowu straty do odrobienia

0

Podobnie jak z Anwilem Włocławek, tak i z Kingiem Szczecin podopieczni Sebastiana Machowskiego przegrali dwa pierwsze mecze.

Wilki Morskie King Szczecin – PGE Spójnia Stargard 104:86 (23:24, 33:15, 24:27, 24:20)

Sobotnie spotkanie stanowiło dość jednostronny charakter. Od początku na parkiecie przeważał King, który szybko odskoczył na sześć punktów. W ostatnich fragmentach pierwszej kwarty Spójni udało się odrobić straty, a nawet zakończyć ją z jednym oczkiem więcej.

W drugiej odsłonie szczecińska drużyna jednak szybko powróciła na swoje tory i stopniowo budowała prowadzenie, które przed zejściem do szatni sięgnęło poziomu siedemnastu punktów.

Po zmianie stron gra Spójni nadal pozostawiała wiele do życzenia. Broniący tytułu Mistrz Polski najpierw długo utrzymywał wypracowaną wcześniej przewagę, a w ostatniej kwarcie powiększył ją do osiemnastu oczek i taką też różnicą – na swoją korzyść – zakończył mecz.

Wilki Morskie King Szczecin – PGE Spójnia Stargard 78:72 (15:18, 23:10, 24:22, 16:22)

Zdecydowanie lepiej, w wykonaniu Spójni, wyglądało poniedziałkowe spotkanie. To  podopieczni Sebastiana Machowskiego tym razem otworzyli wynik. King, co prawda, od razu odpowiedział, ale stargardzka drużyna nie pozwoliła rywalom pójść za ciosem. Regularnie punktowała i po 10 minutach gry to ona była na prowadzeniu 18:15.

Przewaga Spójni utrzymała się do połowy drugiej kwarty. W końcu King najpierw zniwelował całkowicie straty, a następnie odskoczył na sześć oczek. Na długą przerwę schodził z jeszcze lepszą przewagą, bo dziesięciu punktów.

Trzecia odsłona minęła pod znakiem nieudolnej gonitwy Spójni za wynikiem. Strata nie tylko się nie pomniejszyła, ale wręcz odwrotnie, bo po kolejnych 10 minutach wynosiła dwanaście oczek.

Światełko w tunelu pojawiło się z początkiem czwartej odsłony. King nie mógł się wstrzelić w kosz Spójni, podczas gdy ta zdobyła osiem punktów z rzędu.

Na 3,5 minuty przed ostatnią w tym meczu syreną różnica wynosiła zaledwie jedno oczko (64:63 dla Kinga). Miejscowi zaliczyli jednak wtedy dobrą serię, bo dołożyli do swojego konta sześć punktów i zrobiło się 70:63. Spójnia zareagowała „trójką”, ale gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli na ten rzut. Nadzieja wciąż się tliła, ale jak na 10 sekund przed końcem King odskoczył na sześć oczek, wiadomo było, że na odrobienie strat zabraknie już czasu. Desperackie rzuty za „2” i „3” nie znalazły drogi do kosza i ostatecznie to King po raz drugi mógł cieszyć się ze zwycięstwa.

Podobnie jak w ćwierćfinałowym meczu z Anwilem, tak i w półfinale z Kingiem Szczecin po dwóch pierwszych meczach stan rywalizacji jest niekorzystny dla Spójni i wynosi 0:2.

Teraz gra przenosi się do Stargardu. Jeśli podopieczni Sebastiana Machowskiego chcą przedłużyć nadzieje na finał, muszą jutro wygrać. Początek meczu o godz.20.

Marcin Kaczan

fot. – FB Spójnia

Poprzedni artykułPoidełka dla ochłody ze „Stargardzianką”
Następny artykułZDP. Zamkną dwa skrzyżowania, na trzecim będzie ruch jednostronny


Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj