Podopieczni Sebastiana Machowskiego nie wykorzystali atutu własnej hali i w pierwszym meczu z WKS Śląsk Wrocław przegrali.
PGE Spójnia Stargard – WKS Śląsk Wrocław 83:88 (23:25, 20:17, 19:21, 21:25)
Spójnia: Brown Jr. 26, Stein 12, Daniels IV 11, Langović 8, Simons 6, Gordon 5, Gruszecki 5, Krużyński 4, Grudziński 4, Łapeta 2, Kowalczyk 0
Śląsk: Gołębiowski 16, Nunez 15, Nizioł 12, Kolenda 9, Klassen 8, Miletić 8, Kulvietis 8, Gravett 7, Voinalovych 5, Zębski 0, Wiśniewski 0
W walce o brązowy medal jest dwumecz. Pierwsze spotkanie odbyło się w Stargardzie, więc Spójnia mogła zdobyć wynikową i psychologiczną przewagę przed rewanżem. Tak się jednak nie stało, bo lepszy w hali OSiR okazał się WKS Śląsk Wrocław.
Początek zapowiadał się obiecująco dla podopiecznych Sebastiana Machowskiego. Zdobyli oni bowiem siedem punktów z rzędu i dopiero wtedy do kosza trafili goście.
W połowie pierwszej kwarty różnica na korzyść stargardzkiej drużyny wynosiła już tylko trzy oczka, a w jej końcówce to WKS prowadził dwoma punktami.
Druga odsłona minęła pod znakiem wzajemnej wymiany ciosów, przy której raz niewielką przewagę miała Spójnia, raz Śląsk, a trzykrotnie na tablicy pojawiał się remis. Ostatecznie do szatni na długą przerwę w minimalnie lepszych nastrojach schodzili miejscowi.
Trzecia kwarta była kopią drugiej, przy czym po niej punkt więcej miał Śląsk.
W ostatniej kwarcie lepiej wystartował WKS. Najpierw odskoczył na sześć oczek, a po kilku kolejnych minutach – na dziesięć. Podopieczni Sebastiana Machowskiego nie poddawali się jednak i na 35 sekund przed końcem zmniejszyli straty do zaledwie trzech punktów. Po pudle WKS-u pojawiła się szansa na wyrównanie, ale Spójnia nie trafiła za „3”. Celny rzut oddał za to koszykarz Śląska, rozstrzygając losy meczu.
We wtorek odbędzie się rewanż, w którym biało-bordowi, aby sięgnąć po brąz, muszą wygrać i to różnicą przynajmniej sześciu punktów.
mk
fot. FB Spójnia
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!