Mimo trzybramkowego prowadzenia, podopieczni Jarosława Piskorza zremisowali z Zawiszą Bydgoszcz.
Błękitni Stargard – Zawisza Bydgoszcz 3:3 (3:0)
Bramki: 3. min. Marczak, 25., 45. min. Prałat – 51. min. Sanocki, 75. min. Bojas, 76. min. Mikita
Błękitni: Siekacz – Ogrodowski (46. min. Pawłowski), Piotrowski, Wawszczyk, Marczak (63. min. Niedojad-Bednarczyk), Ignasiak, Prałat (63. min. Prawucki), Kowalik, Jarzębiński (83. min. Kamiński), Fiedosewicz, Duda, Wawszczyk
Zawisza: Oczkowski – Golak (38. min. Sobieralski), Skórecki, Leonowicz (38. min. Mikita), Sanocki, Łydkowski, Horvat, Gaczkowski, Rak, Młynarczyk (67. min. Bojas), Szramowski
To był mecz pod znakiem błędów, ale też wiatru, który udowodnił, jak ogromne może mieć znaczenie dla jego przebiegu.
Już w 3. minucie zawodnik Zawiszy, chcąc wybić piłkę z własnego pola karnego, nabił ją na atakującego Michała Marczaka, a ta z dużą siłą skierowała się do bramki, zaskakując Michała Oczkowskiego.
Goście mogli szybko odrobić straty. W 8. minucie bowiem Ariel Wawszczyk wybił piłkę pod nogi Fabiana Leonowicza. Ten jednak nie spodziewał się takiego prezentu i uderzył nad poprzeczką.
W 25. minucie inny defensor Zawiszy wykazał się brakiem wyobraźni. Podał piłkę swojemu golkiperowi, ale na tyle słabo, że przejął ją Antoni Prałat, minął Michała Oczkowskiego i podwyższył na 2:0.
W samej końcówce pierwszej połowy nie popisała się cała środkowa obrona gości, a sprytem – po raz kolejny – wykazał się Antoni Prałat. Mimo interweniującego na przedpolu bramkarza przyjezdnych, piłka wylądowała w siatce.
Po zmianie stron na murawie ujrzeliśmy zupełnie innego Zawiszę. Od pierwszej minuty drugiej połowy wyszedł wysoko, agresywnie i do tego to on tym razem miał z wiatrem.
W 52. minucie piłkę na lewym skrzydle dostał Krystian Sanocki, wszedł w pole karne Błękitnych i lekkim podcięciem pokonał Miłosza Siekacza.
Podopieczni Jarosława Piskorza dali się zepchnąć do obrony, a przy narastających akcjach przyjezdnych coraz bardziej pachniało dla nich kolejnym golem.
Jednym z ostrzeżeń była kontra w 58. minucie, po której Igor Sobieralski posłał piłkę obok słupka.
To, co jednak wydarzyło się między 75., a 76. minutą, zszokowało. Najpierw bowiem Jakub Bojas po krótkim indywidualnym rajdzie zdobył dla swojej drużyny bramkę, a po wznowieniu gry przez Błękitnych i szybkiej stracie piłki, Patryk Mikita sfinalizował kontrę Zawiszy, doprowadzając do remisu.
Na tym jednak przyjezdni nie poprzestali, a kibice Błękitnych zaczęli drżeć o zdobycie chociażby jednego punktu przy takiej grze swojego zespołu.
Biało-niebiescy pierwsze i w sumie jedyne zagrożenie pod bramką Zawiszy stworzyli dopiero w samej końcówce. Strzał Konrada Prawuckiego został zablokowany. Z kolei po kontrze to goście mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale wślizg Oliwera Kowalika zażegnał niebezpieczeństwo.
Tym sposobem spotkanie dobiegło końca, a Błękitni i Zawisza dopisali sobie po jednym punkcie.
W najbliższą sobotę podopiecznych Jarosława Piskorza czeka wyjazdowy pojedynek z Wdą Świecie.
tekst, fot. – Marcin Kaczan
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!