Po 3-tygodniowej przerwie podopieczni Andreja Urlepa wznowili rozgrywki ligowe. W sobotę podejmowali liderujący Anwil Włocławek, ale podobnie jak w pierwszej rundzie, tak i tym razem musieli uznać wyższość rywala.
PGE Spójnia Stargard – Anwil Włocławek 68:83 (22:22, 13:22, 11:25, 22:14)
Spójnia: Muhammad 21, Johnson 19, Kikowski 6, Borowski 7, Kowalczyk 5, Yam 5, Martinez 2, Langović 2, Słupiński 1, Wojdak 0
Anwil: Taylor 15, Petrasek 14, Turner 11, Ongenda 10, Michalak 8, Nelson 7, Łączyński 5, Funderburk 5, Pipes 4, Sulima 4, Łazarski 0, Gruszecki 0
Anwil już z pierwszą syreną chciał narzucić swój styl gry i szybko zdobyć punktową przewagę. Spójnia dzielnie się jednak broniła, regularnie trafiała, dlatego też po 10 minutach na tablicy widniał remis 22:22.
Podobnie wyglądała druga kwarta, ale tylko do połowy. Później stargardzki zespół stanął. Anwil zdobył dziewięć oczek z rzędu i dopiero wtedy miejscowi ponownie zaczęli trafiać. Jednak nie tyle, żeby odrobić straty.
Co gorsza, po zmianie stron, Anwil ponownie przystąpił do ataku i po 5 minutach prowadził 59:35. W tym czasie podopieczni Andreja Urlepa po raz kolejny zaliczyli fatalny zastój, nie trafiając ani razu, a przyjezdni zdobyli 15 punktów. Taka gra Spójni nie wróżyła nic dobrego. Kolejne fragmenty tego spotkania potwierdziły, że przestój w drugiej i trzeciej kwarcie okazały się kluczowe dla jego losów.
Spójni udało się jedynie zmniejszyć rozmiary porażki do 15 punktów.
Kolejny mecz biało-bordowi zagrają 7 marca (piątek) na wyjeździe z Arriva Polski Cukier Toruń.
oprac. mk
fot. FB Spójnia Stargard
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!