Sebastian Garyantesiewicz: Moje malowanie zależy od mojego nastroju – jak mam doła, nie maluję

0

To wyjątkowo różnorodna ekspozycja – jakby była autorstwa wielu osób. Ale autor jest tylko jeden. W Bramie Wałowej dobiega końca wystawa prac Sebastiana Garyantesiewicza pt. „Lights”.

Urodził się w 1980 r. w Poznaniu. 10 lat dorosłego życia spędził na emigracji. Po powrocie do rodzinnego miasta oddał się w pełni malarstwu.

Sztuka wizualna interesowała go od zawsze, jednak okazało się, że właśnie nakładanie farby ma to coś, co sprawia, że obrazy wyobraźni nabierają głębi i mocy potrzebnych do wyrażenia siebie.

– Oglądałem wiele obrazów. Nieraz zastanawiałem się, czy ja też bym potrafił je malować. Któregoś razu dostałem w prezencie farby. Nie wypadało ich nie użyć. I tak się zaczęło – opowiadał na wernisażu.

Początkowo dominowało u niego malarstwo olejne, później pojawił się akryl. Dzisiaj stosuje różne techniki w zależności od potrzeb i rodzaju obrazu.

Ciągle się rozwija, poszukuje lub tworzy nowe techniki. Nie tylko efekt końcowy, ale i proces powstawania obrazów jest dla niego nieodłączną częścią sztuki.

Na wystawie w Bramie Wałowej pokazuje miejskie pejzaże, obrazy surrealistyczne i abstrakcyjne, oraz kobiety. Są wśród nich prace monochromatyczne, ale i soczyście wielobarwne.

Najwięcej opowiada o tych pierwszych. Maluje to, co ma w sercu. Zaczyna od robienia zdjęć ciekawych miejsc. Potem decyduje, czy będą w kolorze, czy w szarości.

– Uwielbiam wszelkie refleksy świetlne. Chciałbym umieć je namalować, jak wyglądają letnią wieczorową porą po deszczu. Oddać tę atmosferę z grą świateł – mówił autor.

Nie ukrywa, że jego surrealistyczne, monochromatyczne obrazy z tłumem postaci – malowane, gdy doświadcza głębokich emocji – mają związek z ciężką chorobą, z której wychodzi, ze szpitalem.

Gdy tworzy abstrakcyjne prace, nie tylko bawi się kolorami. Głównie zaprząta go kompozycja, żeby obraz nie był nudny, żeby uderzał.

No i kobiety. Zawsze kolorowe.

– Chcę pokazać ich piękno, ich krągłości, zgięty łokieć, ułożenie ręki – delikatnie, bez seksualnych podtekstów. Te krągłości i delikatność kontrastuję z abstrakcyjnymi maźnięciami grubym pędzlem, co daje pracy więcej ekspresji – powiedział na koniec Sebastian Garyantesiewicz.

Tradycyjnie podczas wernisażu odbyła się loteria, w której wygraną był obraz artysty.

tekst i zdjęcia Bożena Kuszela

Poprzedni artykułKlucz do miasta w rękach seniorów
Następny artykułKoronawirus. 1002 nowych zakażeń w Polsce. Znowu rekord


Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj