Przed laty jeździł z rodziną na spacery po Jasnych Błoniach w Szczecinie. W 2012 roku pojawił się tam pierwszy rower z kawiarnią. Napił się kawy i pomyślał, że gdyby musiał zmienić coś w swoim życiu zawodowym, to chciałby taki rower mieć.
Tak zaczyna swoją opowieść Marek Matysiak, który od przeszło dwóch tygodni ma swoją bazę przy Pogodnej 5, sprzedając kawę – i nie tylko – z roweru.
A to dlatego, że w pewnym momencie rozstał się z firmą, w której kilkanaście lat pracował jako menadżer, i wrócił do inspiracji sprzed lat ośmiu.
Łatwo nie było. Ale… Wystąpił o dofinansowanie z rządowego programu, kierowanego do absolwentów szkół wyższych, którzy nie mają zatrudnienia. Dostał tę pożyczkę i znalazł producenta, który zrobił mu odpowiedni rower z zabudową. Praca nad mobilną kawiarnią trwała dokładnie trzy miesiące, od pomysłu, rysunków i notatek, aż po zmontowanie wszystkiego w całość. Kosztowało go to kilkadziesiąt tysięcy złotych, które trzeba spłacić w ciągu 5 lat.
Zaczynają pracę od kawy u Marka
Żeby mieć gdzie przechować kawiarnię na kółkach, wynajął lokal przy Pogodnej. Czasami rusza tym rowerem w miasto lub nad Miedwie, a czasami sprzedaje kawę przed swoją siedzibą.
– Zacząłem na Złotej Dyni – z sukcesem. Mam kilka miejsc, gdzie mogę działać, m.in. w stargardzkich parkach, centrum handlowym lub promenadzie nad jeziorem. Okazało się też, że przed własnym lokalem również jest zainteresowanie kawą z roweru i innymi produktami od lokalnych dostawców – mówi Marek.
Rozmawiamy, pijąc kawę przy stoliku, który jest prezentem od sympatyka rowerowej kawiarni. Krzesła były już wcześniej. W tle słychać jazz. Co jakiś czas ktoś rzuca: „Dzień dobry”.
Widać, że mimo krótkiego „stażu” kawiarnia na rowerze już dała się polubić. Pierwsi byli sąsiedzi, pracownicy pobliskich sklepów i innych firm, którzy zaczynają pracę od kawy u Marka. Później dołączyli mieszkańcy osiedla Letniego i przechodnie. Zaczyna się integracja z kubkiem kawy w ręku.
Świeżo palona, świeżo mielona i świeżo parzona
– To najlepsza praca, jaką można sobie wymyślić. Poza tym, co robię, bardzo ważne są rozmowy z ludźmi. Mam misję, żeby edukować lokalną społeczność, czym cechuje się prawdziwa dobra kawa, skąd pochodzi, jak jest produkowana – mówi barista. – Ludzie często pytają: „Jest rozpuszczalna ?” Albo: „Czy jest sypana ?” Tymczasem kawa, żeby była dobra, musi być odpowiednio przygotowana. A więc: świeżo palona, świeżo mielona i świeżo parzona.
Mój rozmówca uczył się o tym z książek, indywidualnych szkoleń z profesjonalistami i pracując w szczecińskiej kawiarni.
Słucham, jak zrobić dobrą kawę.
Kawy produkowane na skalę przemysłową nie zawsze są dobrej jakości. Podobnie jest z pieczywem, piwem, czy lodami. Marek kupuje ziarna w lokalnych rzemieślniczych palarniach, które są prowadzone przez pasjonatów dobrej kawy. Jest pięć takich w Szczecinie i od niedawna jedna w Stargardzie.
Świeżo palone ziarna kawy najpierw odpowiednio mielimy, najlepiej pół minuty przed zaparzeniem (nie mielimy za dużo, bo przechowywana traci swoje walory). Nie mielimy jej w młynku elektrycznym z nożykiem – to zbrodnia na kawie, jak twierdzi Marek. W warunkach domowych najlepiej robić to w ręcznym młynku, koniecznie żarnowym. Istotny jest też stopień zmielenia ziarna kawy, w zależności od tego, jaką metodą będziemy ją zaparzać. W uproszczeniu: im dłużej parzymy, tym grubiej zmielone ziarno, im krócej parzymy, tym drobniejsze mielenie.
Nigdy wrzątek do parzenia kawy
Woda powinna być przefiltrowana, gdyż – zdaniem baristy – ta nasza stargardzka nie jest najlepsza do kawy. Trzeba ją odmineralizować i odpowiednio wzbogacić magnezem. W domu wystarczy dzbanek z filtrem. Należy też wiedzieć, że najlepsza temperatura do parzenia kawy to około 92 st. C., nigdy wrzątek.
Na koniec wybieramy jedną z wielu metod jej parzenia: od zalania zmielonej kawy wodą w kubku czy szklance (tzw. „plujka”), poprzez zaparzacz z tłokiem („french press”), kafeterkę (inaczej „kawiarkę” lub „mokę”) lub ekspres przelewowy, po maszynę ciśnieniową.
– Gotowa kawa powinna być lekko oleista, ciemnobrązowa, nalewać się ciągłym strumieniem – mówi Marek. – Całe życie piłem dobrą kawę. Nadal to robię, nie tylko w domu i swojej kawiarni, ale niemal codziennie w innych kawiarniach. Zawsze można nauczyć się czegoś od lepszych. Jestem na początku długiej nauki i podróży po świecie kawy, chciałbym zabrać w nią jak najwięcej osób.
tekst i zdjęcia Bożena Kuszela
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!