Błękitni Stargard. Grad bramek i nerwówka do końca

0

Po trzech miesiącach Błękitni Stargard ponownie wyszli na własną murawę, aby powalczyć o ligowe punkty. Mecz ze Zniczem Pruszków okazał się porywającym widowiskiem, w którym padło aż siedem bramek. Wygrali gospodarze 4:3.

Błękitni Stargard – Znicz Pruszków 4:3 (3:1)

Bramki: 4. min. Sadowski, 22. min. Fadecki (k), 37. min. Ostrowski, 64. min. Paczuk – 34. min. Tarnowski, 49. min. Czarnowski, 85. min. Zjawiński

Błękitni: Sasiak – Cywiński, Gawron (84. min. Jabłoński), Łysiak, Sanocki (79.min. Bochnak), Sitkowski, Fadecki, Szrek, Paczuk (75. min. Bednarski), Sadowski, Ostrowski

Znicz: Gradecki – Obst (68. min. Machalski), Bochenek, Rybak, Zjawiński, Moskwik, Faliszewski (46. min. Czarnowski), Baran, Rackiewicz (78. min. Pyrka), Tarnowski, Nojszewski (61. min. Nowicki),

Po tym, jak wznowione zostały rozgrywki przez ekstraklasę, do walki o ligowe punkty i zamknięcie sezonu 2019/2020 wrócili również piłkarze I i II ligi. Błękitni Stargard już w środę stoczyli wyjazdowy bój, remisując z Resovią Rzeszów 1:1. W niedzielę z kolei podjęli na własnym boisku Znicz Pruszków – drużynę, która miała na koncie zaledwie dwa oczka mniej. Mecz ten był więc z tych za tzw. sześć punktów i jeszcze dobrze się nie zaczął, a padła już w nim bramka.

Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzałem z główki wynik otworzył Hubert Sadowski. Znicz nie rzucił się jednak do odrabiania strat. Nadal próbował grać pozycyjną piłkę, licząc na jakąś kontrę. Gospodarze za to tworzyli kolejne okazje strzeleckie.

W 8. minucie Krystian Sanocki przejął piłkę w środku pola, poszedł z nią sam, ale oddając strzał, posłał ją nad poprzeczką. W 15. minucie ciekawą akcję trójkową przeprowadzili Wojciech Fadecki z Patrykiem Paczukiem i Pawłem Łysiakiem, ale ten ostatni uderzył w środek bramki.

Bramka wisiała w powietrzu i w 22. minucie padła. Michał Cywiński został sfaulowany w polu karym Znicza, a „jedenastkę” na gola zamienił Wojciech Fadecki.

Sądzili, że będzie nokaut Znicza

Patrząc na grę obu zespołów, niejeden mógł się pokusić o stwierdzenie, że w tym meczu nastąpi nokaut Znicza. Nic jednak bardziej mylnego. Wciąż spokojnie grający goście nieoczekiwanie w 34. minucie strzelili na 2:1. Po dośrodkowaniu z lewego skrzydła, uderzeniem z główki Paweł Tarnowski pokonał Dominika Sasiaka.

To nie był koniec emocji w pierwszej połowie, bowiem w 38. minucie Błękitni ponownie odskoczyli na dwie bramki. Tym razem zamieszanie w polu karnym rywala wykorzystał Jakub Ostrowski.

Po zmianie stron już w 48. minucie Zniczowi mógł być zadany kolejny cios. Patryk Paczuk zdecydował się indywidualny rajd, ale strzał na bliższy słupek bez problemu wybronił Bartłomiej Gradecki.

Po chwili to przyjezdni cieszyli się z bramki. Piękne, silne i precyzyjne uderzenie w okolice okienka oddał Patryk Czarnowski.

Podrażniło to miejscowych, którzy od razu próbowali odpowiedzieć. Dwukrotnie przed szansą wpisania się na listę strzelców stanął Michał Cywiński. Najpierw jednak golkiper Znicza sparował piłkę za linię końcową, a następnie futbolówka trafiła w słupek.

Nerwowa końcówka

Co nie udało się Michałowi, udało się Patrykowi Paczukowi. W 64. minucie podwyższył on wynik na 4:2.

Znicz nie poddawał się i został wynagrodzony bramką w 85. minucie, kiedy karnego skutecznie wyegzekwował Dariusz Zjawiński.

Końcówka okazała się zatem bardzo nerwowa, bowiem goście rzucili wszystko na jedną szalę. Jednak – mimo przedłużonego o 4 minuty czasu gry – na tablicy pozostał korzystny dla Błękitnych rezultat 4:3.

Podobnie jak 23. kolejka, tak i ta weekendowa przyniosła kilka niespodzianek. Skra Częstochowa, która w środę wygrała na wyjedzie z Widzewem Łódź, tym razem pokonała u siebie GKS Katowice. Wyjazdowe zwycięstwo zanotowała Stal Stalowa Wola (z Górnikiem Łęczna).

Ścisk w tabeli jest niesamowity. Błękitni, którzy aktualnie są na miejscu siódmym, z jednej strony tracą zaledwie jeden punkt do walczącej o awans strefy barażowej, z drugiej zaś – mają przewagę zaledwie pięciu oczek nad strefą spadkową.

Kolejny mecz podopieczni Adama Topolskiego rozegrają w sobotę na wyjeździe z Gryfem Wejherowo.

tekst, fot. Marcin Kaczan

Poprzedni artykułRafał Trzaskowski. Miał zebrać sto tysięcy podpisów, zebrał ponad milion  
Następny artykułNiszczą, palą, wykopują. Wandale nie odpuszczają


Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj