W sobotni wieczór hala OSiR stała się areną derbowego pojedynku odwiecznych rywali – PGE Spójni i Kinga Wilki Morskie. Po raz kolejny górą byli szczecinianie.
PGE Spójnia Stargard – King Wilki Morskie Szczecin 69:78 (17:15, 17:21, 21:18, 14:24)
PGE: Daniels IV 16, Brown Jr. 13, Simons 11, Gruszecki 11, Łapeta 6, Brenk 5, Langović 4, Gordon 3, Kowalczyk 0
King: Żołnierewicz 21, Cuthbertson 12, Mazurczak 11, Meier 9, Udeze 7, Borowski 7, Woodson 4, Matczak 3, Nowakowski 2, Żmudzki 2
Jak zwykle derbowy pojedynek nie zawiódł i emocje towarzyszyły kibicom do samego końca.
Pierwsza kwarta początkowo miała wyrównany charakter. Po niespełna dwóch minutach inicjatywę przejęli goście. Zdobyli dwanaście punktów z rzędu, zmieniając tym samym wynik na tablicy z 5:3 dla Spójni, na 15:5 dla siebie. Potem jednak przyjezdni nagle stanęli. Przez kolejnych pięć minut koszykarze Kinga nie trafili ani razu, podczas gdy stargardzki zespół odrobił straty z 2-punktową nawiązką.
W drugiej odsłonie podopieczni Sebastiana Machowskiego powiększyli przewagę do pięciu oczek, po czym głos przejęli goście. Szczecinianie ponownie chcieli zbudować solidną zaliczkę, ale tym razem Spójnia na to nie pozwoliła. Na długą przerwę King schodził mając dwa punkty więcej niż gospodarze.
Po zmianie stron stargardzki zespół odrobił te straty i wypracował przewagę, ale przed decydującą odsłoną zostało z niej tylko jedno oczko.
Czwarta kwarta rozpoczęła się obiecująco dla miejscowych i tak wyglądała do piątej minuty. Później wszystko się posypało. King zaliczył dobrą serię i na minutę przed końcem meczu prowadził ośmioma punktami. Nadzieję na chwilę przywróciła „trójka” Karola Gruszeckiego, ale celnym rzutem zza linii 6,75m. odpowiedział na nią Zac Cuthbertson. Wtedy już wiadomo było, że Spójnia tych derbów nie wygra.
W najbliższą niedzielę stargardzian czeka wyjazdowe spotkanie z Anwilem Włocławek.
mk
fot. FB Spójnia
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!