W pierwszym tegorocznym meczu o ligowe punkty podopieczni Tomasza Grzegorczyka zremisowali 1:1 ze Śląskiem II Wrocław.
Błękitni Stargard – Śląsk II Wrocław 1:1 (0:0)
Bramki: 81. min. Cywiński – 86. min. Kotowicz
Błękitni: Weinzettel – Andrzejewski, Kujawa, Wajsak, Sitkowski – Kwiatkowski (88. min. Krawczun), Cywiński (88. min. Walków), Karmański, Starzycki (75. min. Mruk), Bochnak – Brzeziański (83. min. Niedojad)
Śląsk II: Budzyński – Caliński (61. min. Maruszak), Celeban, Poprawa, Maćkowiak – Kotowicz, Młynarczyk, Boruń, Krocz, Bargiel (73. min. Bukowski) – Michalski (61. min. Fediuk)
Po blisko trzymiesięcznej przerwie do II-ligowych zmagań powrócili Błękitni. I choć była to inauguracja rundy wiosennej, XIX kolejka stanowiła dopiero zakończenie pierwszej rundy sezonu 2020/2021. Stargardzianie, po małym trzęsieniu ziemi w kadrze i pozyskaniu dziewięciu nowych zawodników, na początek podjęli Śląsk II Wrocław. W samej wyjściowej jedenastce znalazło się aż czterech nowych graczy, a trzech innych zasiadło na ławce rezerwowych, z której dwóch weszło na boisko w drugiej połowie. Mimo tak licznych transferów nie udało się zainkasować na inaugurację kompletu punktów.
Co prawda lepiej rozpoczęli gospodarze, bo już w 1. minucie mogli objąć prowadzenie. Po akcji lewym skrzydłem, piłkę wzdłuż bramki gości posłał Przemysław Brzeziański. Na zamknięciu nie było jednak nikogo i szansa przepadła. Śląsk pierwszą groźną akcję stworzył w 18. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Przemysława Bargiela, strzał z główki obok słupka oddał Filip Michalski.
W 24. minucie na indywidualny rajd zdecydował się Adrian Kwiatkowski. Wdarł się w pole karne Śląska, zmieszał dwóch obrońców, uderzył, ale futbolówka minęła słupek.
W 40. minucie Błękitni wyszli z dobrze zapowiadającą się kontrą. Akcję uruchomił Przemysław Brzeziański, który na finiszu podał do Mateusza Bochnaka. Ten mimo dobrej pozycji nieczysto trafił w piłkę.
Po zmianie stron w pierwszym kwadransie lepiej organizowali się goście. W 59. minucie byli nawet bliscy otwarcia wyniku. Po strzale Bartosza Borunia oddanym sprzed pola karnego, futbolówkę zmierzającą pod poprzeczkę ledwo wybił Tobiasz Weizettel. W poprzeczkę z kolei w 69. minucie trafił Michał Cywiński.
I o ile wtedy szczęścia mu zabrakło, to już w 81. minucie zszokował wszystkich, posyłając piłkę do siatki bezpośrednio z rzutu rożnego.
Niestety radość gospodarzy nie trwała długo, bo w 86. minucie, również po rzucie rożnym, ale nie bezpośrednio z niego, Śląsk wyrównał tylko po dołożeniu nogi do piłki przez Grzegorza Kotowicza.
Więcej bramek w tym spotkaniu już nie padło, więc drużynom przyszło dopisać do swojego konta po jednym punkcie.
W najbliższą sobotę podopiecznych Tomasza Grzegorczyka czeka kolejny mecz u siebie. Tym razem podejmą KKS Kalisz. Początek o godz.13.
tekst, fot. Marcin Kaczan
Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!