Donald Tusk w Stargardzie: Trzeba wyprowadzić Polskę na prostą

0

– Ja zawsze ludziom mówię: Nie ma rzeczy niemożliwych. Uważam, że ludzi, którzy wierzą w to, że w Polsce polityka nie musi być zakłamana, nie musi być opluwaniem drugiego człowieka każdego dnia, nie musi być nacechowana agresją czy pogardą – że takich ludzi w Polsce jest więcej i mam wrażenie, że od kilku tygodni coraz więcej z nich zaczyna wierzyć, że można wygrać – mówił w DKK przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

Od wielu tygodni Donald Tusk jeździ po Polsce, spotykając się w różnych miejscach z Polakami i dyskutując z nimi o przyszłości naszego kraju. Tak też było w naszym mieście.

Spotkanie z przewodniczącym Platformy odbyło się  w Domu Kultury Kolejarza. Prowadził je Olgierd Geblewicz – przewodniczący regionu zachodniopomorskiego PO, marszałek województwa zachodniopomorskiego.

Donald Tusk rozpoczął spotkanie, mówiąc: – Wszyscy potrzebujemy dzisiaj w Polsce maksimum pozytywnej energii, bo im cięższe czasy, im większe wyzwania – to co dzieje się w naszych domach, w Polsce, co się dzieje z budżetami polskich rodzin, ale też to, co się dzieje za naszymi granicami, myślę o wojnie rosyjsko-ukraińskiej – tym bardziej ta energia jest niezbędna jak tlen.

Wskazując na pomoc udzieloną ukraińskim uchodźcom przez polskich wolontariuszy, przewodniczący PO podkreślił, że Polki i Polacy nie tylko od święta, nie tylko jak jest WOŚP i nie tylko w rodzinnych domach, ale też na co dzień, na wielką skalę potrafią sobie nawzajem pomagać.

– Nie mam wątpliwości, że te wydarzenia – ważne dla wszystkich żyjących w naszym kraju: pandemia, wojna i gigantyczna fala uchodźców – były wydarzeniami, z którymi ta władza zostawiła nas trochę samych. Tylko dzięki temu, że potrzeba solidarności i wzajemnej współpracy okazała się tak silna i tak powszechnie obecna, ten trudny czas udało się nam przetrwać – mówił gość.

Otworzyć szeroko okna, drzwi i przewietrzyć całą Polskę

Donald Tusk wspomniał o wizycie w Barlinku, w piekarni. Jeżdżąc po kraju, każdorazowo spotyka się przedsiębiorcami, którzy, „chcieliby sprzedawać np. chleb po cenie, która jest do zniesienia dla przeciętnego klienta”. Tymczasem barlineckiemu piekarzowi cena gazu wzrosła o 400 proc., a mąka o100 proc.

Był też w łobeskiej pierogarni, gdzie usłyszał, co znaczy przetrwać w Łobzie pandemię, prowadząc duży bar i nie mając za bardzo pomocy od państwa.

Przewodniczący PO skomentował: – Mam refleksję, że oni im ciężej pracują, często – im mniej zarabiają, tym bardziej są gotowi nieść pomoc innym ludziom. I mają serca otwarte, mimo że życie czasami przygniata ich do samej ziemi.

Zwracając się do zebranych, powiedział: – Wierzę, że przynajmniej część z was jest tutaj po to, żeby pomóc mi otworzyć szeroko okna, drzwi i przewietrzyć całą Polskę, tak jak to znakomicie robicie tu u siebie na Pomorzu czy w  Stargardzie.

Nastąpiła seria pytań i odpowiedzi.

– Mam pytanie, to nie krytyka. Pan sam nie wygra wyborów, nie ma takiej opcji. Mówi pan o ciężko pracujących ludziach. Ja widzę, że pan bardzo ciężko pracuje. Natomiast ja tutaj nie widzę w Stargardzie, a spore miasto, naszych posłów, naszych działaczy z Platformy Obywatelskiej – mówiła jedna z obecnych. – Jaki jest pomysł na to, jak mamy tutaj lokalnie pracować. Żeby rzeczywiście to było widać, bo znowu będzie taki zarzut, że Platforma jest daleko od ludzi.

Mamy swój rozum, więc nie idziemy do tych, których już przekonaliśmy

Donald Tusk odpowiedział: – Są tu nasze parlamentarzystki, parlamentarzyści, działacze samorządowi. Jestem przekonany, że nie wzięli tego do siebie, jako coś przykrego, tylko raczej jako wyraźne nakreślenie zadania, które przed nami wszystkimi stoi.

– Praca z wyborcami, jeśli jest pracą serio, jest pracą trudną. Mamy swój rozum, więc nie idziemy do tych, których już przekonaliśmy, tylko staramy się ludzi niezdecydowanych, szukających, wątpiących – do siebie przekonać. To jest bardzo trudne wyzwanie. Żeby to robić dobrze, trzeba wierzyć w to, że się wygra. W ogóle wiara we własne siły i wiara w to, że można wygrać, jest warunkiem pierwszym i koniecznym, żeby ludzie nam uwierzyli. No bo jeśli my w siebie nie wierzymy, to dlaczego ci, którzy czasami mają nas dosyć, nas nie  lubią – mają nam uwierzyć – mówił przewodniczący.

I kontynuował: – Jak wróciłem do polskiej polityki, to to było moje pierwsze wrażenie, że niektórzy po stronie opozycyjnej przyzwyczaili się do przegrywania. To jest fatalne. Więc najważniejszym dla mnie zadaniem było, żeby ci ludzie, którzy opuścili ręce, zwiesili głowy, bo się czuli przygnieceni przez tę władzę, przez ich cynizm, bezwstyd, albo przez fakt, że zagarnęli prawie wszystkie media, te przewagi, że mają tyle pieniędzy i używają tego… Więc ja się też nie dziwię, że czasami ludzie mogli sobie pomyśleć: „No nie, nie damy rady”.

Otwórzcie szerzej oczy, zobaczycie, ile jest zła, które trzeba wyplenić

Przypomniawszy, jak jedna porażka nastąpiła po drugiej, a później trzecia, co mogło skłonić niektórych do poglądu: „No, nie damy rady”, Donald Tusk stwierdził: – Ja zawsze ludziom mówię: Nie ma rzeczy niemożliwych. Uważam, że ludzi, którzy wierzą w to, że w Polsce polityka nie musi być zakłamana, nie musi być opluwaniem drugiego człowieka każdego dnia, nie musi być nacechowana agresją czy pogardą, że może być znowu taka do wytrzymania, nawet jeśli nie idealna – że takich ludzi w Polsce jest więcej i mam wrażenie, że od kilku tygodni coraz więcej z nich zaczyna wierzyć, że można wygrać.

Wspomniał też o spotkaniu ze studentami w Lubuskiem.

Powiedział im: – Otwórzcie szerzej oczy, zobaczycie, ile jest zła, które trzeba wyplenić. Ale zobaczycie też, że to nie jest jakaś przemożna siła, która stoi za Kaczyńskim i czyni wszystkich jego konkurentów czy oponentów bezradnymi. Przyjrzyjcie się im dokładnie. Zrozumiecie, że nie macie żadnych najmniejszych powodów do kompleksów. Wręcz przeciwnie.

Nawiązując do pierwszej wypowiedzi uczestniczki spotkania, przewodniczący PO poinformował, że posłanka ze Szczecina Magdalena Filiks zdecydowała się przystąpić do Platformy i „popracować w terenie, za który dotąd nie czuła się tak odpowiedzialna, jak w tej chwili”.

Obecni komentowali i pytali o różne sprawy.

– Chcę podziękować za to, że podjął się Pan tego niesamowicie karkołomnego zadania, które teraz jest do wykonania: żeby przywrócić w Polsce demokrację, sądy i wszystkie rzeczy, które PiS przez 7 lat parszywie nam zepsuł. Mam pytanie.  Ruszyła machina propagandowa PiS-u z kłamstwami, oszustwami, obietnicami i fejkami. Jaki państwo macie pomysł na to, żeby te kłamstwa i propagandę zatrzymać? – pytała kobieta.

– Szczujnia robi wszystko, aby pozyskać prowincję. Jakie są plany, żeby zagospodarować ludzi z prowincji?- pytał mężczyzna.

– Prowadzę działalność. Dużo jeżdżę po Polsce. Większość moich kolegów rolników pyta: Kiedy nastąpi prawdziwy rozdział Kościoła od państwa?  (rozległy się oklaski) – pytał mężczyzna

Nastąpił rozdział Kościoła od społeczeństwa, zamiast rozdziału Kościoła od państwa

Donald Tusk zaczął od odpowiedzi na trzecie pytanie: – Od  dłuższego czasu rozmawiamy, w jaki sposób rozdzielić Kościół od państwa. Nie ma wątpliwości, że przez te 30 lat, ale nawet jeszcze przed upadkiem komuny, to się źle, niekorzystnie, patologicznie zrastało, tzn. władza i kościół, przede wszystkim ze stratą dla wierzących. Ten kościół przez wielkie „K”, czyli ogół wierzących, to jednak jest coś innego niż Kościół w dużej mierze złożony dziś z funkcjonariuszy władzy. Mówię tutaj o istotnej części kleru i biskupów, nie mówiąc o takich aparatczykach władzy jak Rydzyk. I do jakiego momentu myśmy doszli? Doszliśmy do momentu, w którym nastąpił – i mówię o tym bez satysfakcji – rozdział Kościoła od społeczeństwa, zamiast rozdziału Kościoła od państwa. Każdego dnia się zastanawiam, co się takiego porobiło z polskim Kościołem, że tak wielu biskupów mnie uważa za główne zagrożenie. Ja naprawdę głęboko wierzę w to, od pierwszych dni mojego zaangażowania w politykę jeszcze w latach 70. ub.w., że czy się w Boga wierzy, czy nie, czy się chodzi do kościoła, czy nie, to wartości chrześcijańskie są fundamentem naszej zachodniej cywilizacji i że one nigdy nie polegały na tym, że Kościół jest władzą przeciwko obywatelom. Te wartości chrześcijańskie w polityce, to nie jest spowiedź i pieniądze dla Rydzyka, tylko to jest poszanowanie drugiego człowieka, poszanowanie słabszego przez silniejszego, to potraktowanie człowieka jako podmiotowej jednostki. Więc nie mam żadnego powodu do radości, widząc, jak dochodzi do rozdziału Kościoła od społeczeństwa. I nie mam żadnych wątpliwości, że odpowiedzialność za to spada na Kościół, a nie na społeczeństwo. Wierzący są ofiarą tej sytuacji. Mówię to jako dziadek szczęśliwy, że mój średni wnuk pójdzie do komunii [spotkanie w Stargardzie odbyło się przed komunią – bk]. Jak oddzielić Kościół od państwa, jak pozbawić zupełnie nieuzasadnionych przywilejów finansowych, jak odspawać kościół od władzy – te postulaty są oczywiste.

I dodał: – Ja bardzo chciałbym uratować Kościół w Polsce, jako jeden z wielu wierzących. Nie ma innej drogi niż jednoznaczne, natychmiastowe – po wygranych wyborach – przeprowadzenie tego procesu oddzielenia Kościoła od państwa ze wszystkimi tego skutkami politycznymi i finansowymi.

Mówił też o tym, że trzeba „dotrzeć do ludzi z naszą informacją”, i że należy mówić do nich ludzkim językiem. Cieszył się z licznego udziału młodzieży w tym spotkaniu. Przekonywał, że do wyborów trzeba iść razem. Jego zdaniem, tu nie ma co kombinować – Polskę trzeba wyprowadzić na prostą.

Członkowie Koła Platformy Obywatelskiej w Stargardzie również wzięli udział w spotkaniu z Donaldem Tuskiem.

Więcej – w transmisji z całego spotkania w DKK – tu:

https://www.facebook.com/watch/live/?ref=watch_permalink&v=533338031785111

oprac. Bożena Kuszela

fot. – źródło: Koło Platformy Obywatelskiej w Stargardzie

Poprzedni artykułPorażka Błękitnych na własne życzenie, Kluczevia żegna się z III ligą
Następny artykułSPWZOZ przywraca szkołę rodzenia


Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj