Odkryć „Znachora” młodemu pokoleniu. Pokaz specjalny filmu w SCK

0

„Znachor” w reżyserii Michała Gazdy kończy podróż po polskich miastach i już 27 września zadebiutuje w serwisie Netflix w ponad 190 krajach! Ostatnim punktem na mapie pokazów specjalnych było Stargardzkie Centrum Kultury, mieszczące się w budynku dawnego aresztu śledczego.

Toruń, Wałbrzych, Krasnystaw, Kalisz, Lidzbark Warmiński i Stargard przytuliły do serca „Znachora” z Leszkiem Lichotą. Widzowie z sześciu wybranych miast mogli przeżyć historię profesora Wilczura, Antoniego Kosiby, podążając za zwyczajnym niezwyczajnym człowiekiem, który zstąpił z nieba na ziemię, żeby siać dobro i rozkochać się w malowniczych Radoliszkach.

Nie inaczej było w Stargardzie. W trakcie seansu publiczność szczerze reagowała z tym, co dzieje się na ekranie. Wzruszenie, szczery śmiech, owacje na stojąco, podziękowania, gratulacje, pytania i długa rozmowa – są najlepszą rekomendacją dla trzeciej, uwspółcześnionej wersji „Znachora”.

Spotkanie z Zośką i z hrabią

Widzowie mieli niepowtarzalną okazję spotkać się z aktorami, którzy współtworzyli tę historię. Kinga Burzyńska zaprosiła na scenę Annę Szymańczyk i Ignacego Lissa. Ekranowa Zośka i hrabia Leszek Czyński zostali przyjęci entuzjastycznie i trudno się dziwić. Ich postaci są wielowymiarowe, barwne, wzbudzają ciekawość, skłaniają do refleksji i wreszcie, co najważniejsze, wzbudzają emocje, a przecież kino ma przede wszystkim grać na czułych strunach ludzkiej duszy.

– Nasz film pozwala odkryć „Znachora” młodemu pokoleniu. Ludziom w moim wieku i tym młodszym, którzy jej nie znali, proponując inną, współcześnie zrealizowaną opowieść. Kreowanie naszych ról polegało na tym, żeby wejść w kostiumy szyte na miarę, poczuć ducha epoki i wystarczyło tak naprawdę grać to naturalnie – przyznał Ignacy Liss.

Każde pokolenie ma swojego „Znachora”, który opiera się na uniwersalnych wartościach, takich jak miłość, honor, empatia, bezinteresowność, dobro w czystej postaci, jednak musi uwzględniać obecne realia społeczne, polityczne i wreszcie filmowe. Znachor Anno Domini 2023 taki właśnie jest!

Historia jest dokładnie taka, jak napisał ją Dołęga-Mostowicz

– Gramy współcześnie, w nieprzerysowany, teatralny sposób, natomiast sama historia jest dokładnie taka, jak napisał ją Dołęga-Mostowicz, niosąc prawdę i te same uniwersalne wartości – uzupełniła wypowiedź Ignacego, Anna Szymańczyk. Przypomnijmy, że od ekranizacji „Znachora” Jerzego Hoffmana minęło ponad czterdzieści lat. Zmieniło się dużo, również w warstwie technologicznej.

Podczas dyskusji padały pytania o pracę na planie, budowanie roli czy kontynuację roli. Entuzjazm wzbudza Zośka, która idealnie wpisuje się w dzisiejszą rzeczywistość swoją niezależnością, siłą i sprawczością. Pogłębione wątki miłosne, których nie było w poprzednich ekranizacjach, również są znakiem czasów.

– Każdy z nas uwierzył w pomysł Michała Gazdy. Każdy z nas wiedział, że pracujemy na to wszyscy i nikt nie stawiał na siebie. Oczywiście, jest szalenie miło słyszeć wszystkie gratulacje, ale Zośka nie jest tylko moją zasługą, ale też Leszka, który dał mi przestrzeń – dodała aktorka.

Anna Szymańczyk: „Od początku czułam, że robimy coś wyjątkowego”

Widzowie poznali również kulisy powstawania filmu i tu należy wskazać na kilka istotnych faktów. Okres zdjęciowy trwał niemal rok i był uzależniony od zmieniających się pór roku. Ekipa czekała na sierpniowe sianokosy, gdzie lato było latem, a nie mocnym światłem filmowym, Leszek Lichota w międzyczasie zapuszczał włosy i brodę, Anna Szymańczyk miała lekcje prowadzenia wozu, a Ignacy Liss uczył się szermierki.

– Najpiękniejszym momentem była dla mnie kulminacyjna scena wesela, w którym wzięła udział niemal cała obsada aktorska, a za kadrem stał cały sztab ludzi, którzy oddali z siebie wszystko. Pan Staś opiekujący się zwierzętami, które widzimy w filmie, miał łzy w oczach, zresztą mieliśmy je wszyscy. Po przyjściu do domu nie wiedziałem, co ze sobą zrobić – podkreślił wyjątkowość filmu ekranowy hrabia Czyński.

– Najtrudniejszym i zarazem najpiękniejszym momentem była scena z rozpędzonym wozem, którą kręcono podczas pierwszego dnia zdjęciowego. Przyjechałam na plan bardzo zestresowana, ale też od początku czułam, że robimy coś wyjątkowego, że gramy w pięknych lokacjach – kolorowych plenerach i scenografii w kostiumach, które oddają klimat i modę tamtych czasów – wskazała aktorka.

Świetni aktorzy, świetne role

Reżyser Michał Gazda, inaczej niż jego poprzednicy, rozłożył akcenty tej historii, koncentrując się na wzruszającej relacji ojca i córki, którzy nie wiedzą o swoim istnieniu, i wątkach miłosnych. Obok głównych, wielowymiarowych postaci – Wilczura vel Kosiby, fenomenalnie zagranego przez Leszka Lichotę, i Marysi Wilczurównej, w którą wcieliła się Maria Kowalska, reżyser postawił na fantastyczny drugi i trzeci plan – Zośkę i hrabiego Leszka Czyńskiego. Aktorski majstersztyk w wykonaniu Mirosława Haniszewskiego (doktora Dobranieckiego), Krzysztofa Dracza (żydowskiego karczmarza), Artura Barcisia (lokaja Czyńskich) czy wreszcie Ewy Szykulskiej (znachorki) jest prawdziwą ucztą dla koneserów dobrego kina. Na wielkie uznanie zasługuje muzyka Pawła Lucewicza i zdjęcia Tomasza Augustynka.

(r) – za: Netflix Project Executive (śródtytuły – Bożena Kuszela)

fot. Mieszko Piętka/AKPA

Poprzedni artykułChce Polski bez względu na zawód, poglądy polityczne, przynależność religijną, wiek, płeć czy pochodzenie
Następny artykułZnajdź i poznaj stargardzkie gryfiki


Zanim dodasz komentarz – zapoznaj się z zasadami komentowania artykułów.
Widzisz naruszenie regulaminu? Zgłoś je!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj