PGE Spójnia Stargard. Niepotrzebne nerwy w ostatniej kwarcie

Podopieczni Sebastiana Machowskiego odbili sobie zeszłotygodniową porażkę z MKS Dąbrowa Górnicza, wygrywając u siebie z Tauron GTK Gliwice.

PGE Spójnia Stargard – Tauron GTK Gliwice 86:76 (27:19, 25:16, 16:23, 18:18)

Spójnia: Langović 21, Gruszecki 14, Stein 13, Brown Jr. 11, Daniels IV 10, Gordon 8, Simons 3, Łapeta 3, Brenk 3

GTK: Gray 17, Laksa 16, Frąckiewicz 11, McEwen 11, Henderson Jr. 10, Czerapowicz 7, Bender 2, Samsonowicz 1, Śnieg 1, Busz 0

Oba zespoły dość długo nie mogły wstrzelić się w kosz. Wynik po półtorej minuty otworzyli w końcu gospodarze. Przyjezdni szybko jednak odpowiedzieli i do czwartej minuty byli nawet krok przed Spójną. Później stanęli, co sporo ich kosztowało. Stargardzka ekipa zaczęła się bowiem stopniowo oddalać i po dziesięciu minutach prowadziła ośmioma punktami.

Przez połowę drugiej kwarty różnica utrzymywała się na podobnym poziomie, ale i tym razem goście nagle się zatrzymali, z tym, że na dłużej. Biało-bordowi zaliczyli serię czternastu oczek, powiększając przewagę do dwudziestu punktów.

Tuż przed długą przerwą przyjezdni trafili za”3”, ale po powrocie z szatni ponownie oddali inicjatywę Spójni, która jeszcze bardziej się oddaliła – na dwadzieścia cztery oczka. W tym momencie podopieczni Sebastiana Machowskiego poczuli się chyba już zbyt pewnie, bo zamiast spokojnie budować akcje podkoszowe, postawili na rzuty „3”, które okazały się niecelne. Goście to wykorzystali, odrabiając w trzeciej kwarcie aż czternaście punktów.

Tym sposobem stargardzka drużyna doprowadziła niepotrzebnie do nerwowej końcówki meczu. W ostatniej bowiem kwarcie ekipa z Gliwic zbliżyła się w pewnym momencie na zaledwie siedem oczek. Spójnia przeczekała jednak ten gorszy okres, przestała popełniać niewymuszone błędy i wygrała.

Podopieczni Sebastiana Machowskiego pozostają na własnym parkiecie i w najbliższą sobotę podejmą u siebie WKS Śląsk Wrocław. Początek o godz.14.30.

tekst, fot. – mk